Podcast #3

Instytut Adama Mickiewicza i Culture.pl prezentują Ogród Pendereckiego.

 

Dzień dobry! Witam Was i zapraszam do najnowszego odkrywania muzyki Krzysztofa Pendereckiego i tego, co poprzez nią może opowiedzieć o Polsce w szerszym znaczeniu. Nazywam się Jack Pepper, a dzisiaj wybierzemy się wspólnie na Igrzyska Olimpijskie. Przewodnik po twórczości Pendereckiego na dzisiaj zawiera pozycje pt. Aulodia i Ekecheria. 

Oba te dzieła powstały na zamówienie z okazji Igrzysk Olimpijskich w Monachium w roku 1972. Było to dla niego pewnego rodzaju ograniczenie twórcze, ponieważ skomponowane utwory musiały być raczej dyskretne, jako że były to pierwsze powojenne Igrzyska w Niemczech. 

Tym razem zabrzmią pieśni ludowe, pojawią się nowe koncepcje, a utwór Pendereckiego zabrzmi w podniosłym momencie ceremonii. Prawykonanie nastąpi podczas oficjalnej inauguracji Igrzysk i wciągania flagi na masz. 

Być może właśnie dlatego, z uwagi na moment prezentacji kompozycji, Penderecki podjął dwie próby zaistnienia podczas tych uroczystości. 

Jego pierwsza próba nosi tytuł „Aulodia”. Utwór ten równocześnie przenosi nas do przeszłości i do czasów teraźniejszych. 

W starożytnej Grecji muzyka często towarzyszyła wydarzeniom sportowym. Równolegle do zawodów sportowych odbywały się nawet zawody dla muzyków. Penderecki potraktował to jako inspirację do napisania pierwszego utworu, ale chciał przenieść te okoliczności do czasów współczesnych. 

Być może Penderecki pisał utwór na starożytną ceremonię olimpijską, ale powstał on w studiu muzyki elektronicznej. 

„Aulodia” zaczyna się od nagranej partii fletu. Następnie dochodzą kolejne warstwy, zapętlone ścieżki, które ulegają wyciszeniu… aż do jednej nutki, pojedynczego dźwięku od którego dzieło się rozpoczyna. 

Poprzez połączenie antycznego instrumentu, jakim jest flet, z elektroniką - Penderecki chciał odzwierciedlić połączenie starożytności z nowoczesnością, czym Igrzyska Olimpijskie w istocie są. To być może szlachetne stwierdzenie, ale komitet olimpijski nie był pod wrażeniem tej kompozycji. „Aulodia” została odrzucona. Postrzegano ją jako „zbyt melancholijną”. Tak więc Penderecki wrócił do pracy, czego efektem było to…

 

„Ekecheiria” także powstała w eksperymentalnym wnętrzu Polskiego Radia. Tym razem, jednak, Penderecki zmienił nieco koncepcję. Inspiracją dla niego był ‘boski pokój’, czyli znaczenie greckiego słowa „Ekecheiria”. Zatem z tym wspomnianym spokojem na uwadze, nowy utwór, który miał powstać okazał się połączeniem zjednoczonego ducha Igrzysk Olimpijskich, zwłaszcza tych w powojennym Monachium. Są pewne podobieństwa w odniesieniu do pierwszego utworu napisanego z tej okazji. Ekecheiria to połączenie prawdziwych dźwięków z elektroniką. Pierwszy utwór zaczynał się od partii fletu, natomiast tutaj pierwsze dźwięki to męski głos w partii solowej – instrument muzyczny z nawet dłuższą historią, niż flet. I tak, jak w przypadku pierwszego utworu – tutaj również pojawiają się dźwięki elektroniki, do samego końca. Zatem Penderecki zabiera nas w podróż ze starożytności, wykorzystując głos ludzki – aż do czasów współczesnych, poprzez nowatorski styl elektroniki w latach 70-tych XX wieku. Utwór zaczyna się od mieszaniny krzyczących głosów i przechodzi w bardzo delikatne elektroniczne ‘hallo’, które kończy się nutą spokoju. 

Penderecki odnalazł wczesny głos swojej muzyki w studio elektroniki, które zostało założone w 1957 roku. Za czasów studenckich bywał tam przez kilka dni w każdym miesiącu. Później przez kilka lat pracował w tym miejscu. Czas spędzony tam ukształtował jego wczesne spojrzenie na muzykę. Skutkował też jego fascynacją dla hałasu, dźwięku odbieranego jako muzykę, a także odkrywaniem nowych sposobów gry na instrumencie. 

Tak Penderecki mówił o swoich wcześniejszych dziełach: „Próbowałem unikać normalnego brzmienia orkiestry poprzez użycie hałasu. To taki element buntowniczy”. 

I chociaż zamówienie na utwory podczas Olimpiady przyszło kiedy Penderecki próbował zmienić styl swoich kompozycji na nieco bardziej melodyjny, nieco cieplejszy charakter, ta jego fascynacja dźwiękiem i hałasem wynikająca z dużej ilości czasu spędzonego w studio elektronicznym pozostała bardzo widoczna w jego twórczości. 

Oznaczało to, że posiadał umiejętność wynajdywania własnej muzyki. Stąd też jego fascynacja hałasem, głosami ludzkimi, skrzypieniem i innymi oryginalnymi dźwiękami. 

Penderecki mówił: „Ja zawsze robiłem coś przeciwnego. Moja awangarda była taką awangardą NAPRAWDĘ, może nawet w większym stopniu niż w innych krajach. W czasach, kiedy byłem studentem my się buntowaliśmy. Docierały do nas słuchy o nowej muzyce, która powstawała na Zachodzie Europy, a my w kwestii muzyki byliśmy jeszcze wciąż w latach 20-tych, czy 30-tych. A dzięki studio elektronicznemu usłyszałem dźwięki, których nigdy wcześniej nie znałem. To pomogło mi rozwinąć moją muzykę”. 

Zatem dla Pendereckiego elektronika oznaczała wolność, wolność odkrywania tego, co sam chciał odkryć, a także możliwość uzyskania własnego głosu w muzyce.

Wydaje się więc uzasadnione, dlaczego to wielkie demokratyczne zgromadzenie narodów i twarzy – komitet olimpijski poprosił go o napisanie dla nich muzyki. 

Ta elektronika nie tylko pomogła w ukształtowaniu brzmienia muzyki Pendereckiego na przyszłość, ale także ułatwiła oderwanie od bolesnej przeszłości. Penderecki przyznał: „Młodzi ludzie chcieli być inni, chcieli pisać muzykę, zapomnieć o przeszłości, budować przyszłość poprzez tworzenie nowej muzyki”. I ta kwestia jest kluczowa. I nawet sam pomysł na nowoczesność. Ta elektronika w wydaniu Pendereckiego była jego próbą wyjścia poza niedawne tragiczne wydarzenia, przy pełnej świadomości różnic pomiędzy jego muzyką a tą, która w tak bolesny sposób wiązana była z II wojną światową i nazistowskimi Igrzyskami Olimpijskimi w 1936 roku. 

Zatem, podobnie w przypadku Igrzysk Olimpijskich – próbując zróżnicować swoją twórczość, chciał stworzyć utwór o charakterze muzyki elektronicznej jako kontrast dla pompatycznych wydarzeń towarzyszących nazistowskim igrzyskom w latach 30-tych. 

Z wielu powodów Penderecki był idealnym kompozytorem do napisania utworu na olimpiadę. Nie tylko dlatego, że miał swój bardzo szeroki własny styl muzyczny i posiadał liczne wpływy. Kiedy zapytano go, czy pisał muzykę polską, odpowiedział: „Nie, ja piszę muzykę europejską”. Penderecki twierdził, że największy wpływ na charakter jego twórczości mieli niemieccy kompozytorzy, a także jego uwielbienie dla Beethovena. Dzięki takiemu przywiązaniu do muzyki międzynarodowej – Penderecki prezentuje też międzynarodową historię państwa polskiego w szerszym aspekcie. W XVII i XVIII wieku polscy szlachcice sprowadzali do kraju muzyków z Włoch i Niemiec, aby tworzyli muzykę wraz z polskimi kolegami po fachu. Natomiast Penderecki przez wiele lat mieszkał i tworzył w Niemczech, Austrii oraz USA. 

Potrafił wykorzystać to swoje szerokie doświadczenie kulturowe i zawrzeć je w swoich kompozycjach. Pomijając zamówienie utworu z okazji Olimpiady – wiele z jego utworów napisanych na zamówienie miało charakter globalny. Na przykład, zaproszono go do napisania utworu z okazji 25. Rocznicy powstania ONZ. W efekcie powstała ‘Cosmogonia”, która swoją premierę miała w 1970 roku. Penderecki użył tekstów starożytnych pisarzy i umieścił je w tym utworze razem z wypowiedziami współczesnych amerykańskich i sowieckich astronautów. 

 

„Cosmogonia” poruszała temat kosmosu. I tak, w obliczu Zimnej Wojny Penderecki odkrywał rzeczy, które nas łączą. Chciał także zniszczyć granice – zarówno te stylistyczne, jak i geograficzne. Dlatego też jego muzyka często opowiada o spotkaniach, byciu blisko. I właściwym wydaje się fakt, że na Olimpiadę napisał utwór o takim właśnie charakterze. 

 

I co dalej? Cóż. Jest mnóstwo polskich kompozytorów do odkrycia. Ludzie tacy jak Penderecki promowali polską kulturę za granicą, a także używali swojej muzyki, aby odkrywać tę ideę spokoju i skupienia. Najbardziej znanym przykładem ambasadora polskiej muzyki za granicą jest Chopin. Podobno kiedy wyjeżdżał z Polski w 1830 roku – zabrał ze sobą niewielką urnę z odrobiną polskiej ziemi. Nigdy nie udało mu się wrócić do ojczyzny. Natomiast, ten kawałek polskiej ziemi pozostał mu bliski do końca. Podczas pogrzebu podobno został z nią złożony do grobu. Pomimo faktu, iż mieszkał w Paryżu tak długo, Chopin pisał swoje utwory w oparciu o polskie tradycyjne tańce i formy muzyczne. 

 

I jeszcze jeden nieodkryty kompozytor. Kobieta - Maria Dziewulska. Bardzo pasjonuje mnie nauka o muzyce, a czytanie o Marii Dziewulskiej było dla mnie prawdziwym odkryciem. W 1959 roku napisała kilka utworów specjalnie do użytku w szkołach. Chciała wprowadzić młodych ludzi w świat współczesnej muzyki, zaznajomić ich ze zniechęcającym brzmieniem świata nowoczesnej muzyki. 

 

Tak jak Penderecki – Dziewulska uczyła się o użyciu efektów specjalnych w muzyce oraz o tajnikach nagrywania utworów. Dlatego, być może ich pogląd na nową muzykę był ukształtowany przez dźwięki płynące ze studia elektronicznego. 

 

Dziękuję, że byliście ze mną. Nazywam się Jack Pepper i odkrywałem dla was muzykę i sport, a także to jak muzyka może być niczym symboliczna flaga państwowa powiewająca na maszcie w obcym państwie. Następnym razem przeniesiemy się z areny igrzysk olimpijskich - do kina. Wejdziemy nieco w świat muzyki filmowej. Czyli Penderecki i opowiadanie historii ekranu poprzez muzykę.